środa, 27 stycznia 2016

1.

 Każda dziewczyna pragnie być piękna, a piękno wymaga poświęceń.
 Ta dewiza towarzyszy mi odkąd skończyłam czternaście lat i powtarzam ją sobie również teraz,  nalewając gorzką żołądkową do szklanki i modląc się by ten dzień nie okazał się tak tragiczny, jak czuję to w kościach. Smak wódki pozwala mi przez chwilę zapomnieć o bólu, jednak dobrze wiem, że gdy tylko wytrzeźwieję wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Dlatego też postanawiam dziś nie trzeźwieć.
 Jest osiemnasta kiedy w końcu opuszczam mój pokój. W domu pachnie ciasteczkami z imbirem i świeżym praniem. Moja macocha i przyrodnia siostra Kornelia znowu inwestują swój czas w zapełnianie całej kuchennej przestrzeni własnymi wyrobami cukierniczymi. Schodzę na dół po stromych schodach, wywołując zamieszanie wśród trzech kotów Kornelii. Prawie potykam się o kapcie taty między stopniami dwunastym i trzynastym. Z kuchni patrzą na mnie osoby które zwykłam nazywać moją rodziną.
 - O, księżniczka wstała.
 - Cześć, tato.
 Przez okna wpada do domu blask czerwonego zachodu słońca przez co wszystko wydaje się być jakby oblane krwią, zasłony przypominają wodospady lawy, a kosmyki rudych włosów mojej siostry tańczą dookoła jej głowy niczym płomienie szykujące się by puścić ten dom z dymem. Biorę powolny wdech, wąchając od razu czy za bardzo nie czuć ode mnie alkoholu.
 Dom jest przestronny i urządzony w minimalistycznym stylu. Kiedy moja macocha Emma się wprowadzała, przybyli wraz z nią nią dekorator wnętrz, architekt ogrodów i nawet specjalista od feng shui. Przez trzy miesiące po domu pałętała się ekipa remontowa, aż miała ona pewność, że bezapelacyjnie starła ze ścian obecność byłej żony profesora Wilczyńskiego, a mojej matki. Pech chciał, że jedno z wycinanych wówczas drzew spadło na mój samochód, jednak ubezpieczenie pokryło wszystkie straty z nawiązką, tak więc starczyło na nowe głośniki i przyciemniane szyby z tyłu. Szczęście w nieszczęściu, poznajcie moje życie.